Śp. ks. Wacław Dokurno

Od dziesiątek lat był zaangażowany w życie oazowe najpierw w diecezji chełmińskiej, następnie w diecezji toruńskiej i pelplińskiej. Był to szczególnie zasłużony i wybitny moderator Ruchu Światło-Życie. Zmarł 7 lutego 2025 roku po ciężkiej chorobie w wieku 71 lat.

Chcielibyśmy pożegnać go „po oazowemu”, czyli dając krótkie świadectwo o nim. Poniżej znajdziecie kilka zdjęć z prywatnego archiwum i wspomnienia osób, które chciały się podzielić swoimi historiami z nim związanymi.

Poznaliśmy księdza Wacława Dokurno dopiero w 2017r. Byliśmy wtedy animatorami na "jego" trójce w Zamku Bierzgłowskim. Piszemy "jego", bo te rekolekcje były bardzo ważne dla księdza Wacka. Przygotowane perfekcyjnie, każdy dzień rozpisany co do minuty. Jego pomysłem było połączenie rekolekcji III stopnia ze szlakiem piastowskim. Zawsze nawiedzaliśmy oprócz Torunia - Gniezno, Lednicę (odnowienie Chrztu Świętego), Kruszwicę czy Rywałd. Mimo takiego przygotowania prosił diakonię o informacje co poprawić i często stosował się do uwag. Przy pierwszym poznaniu sprawiał wrażenie człowieka niedostępnego, ale to było tylko wrażenie. Był bardzo skromny i raczej nieśmiały, chociaż zawsze potrafił postawić na swoim, jeżeli to było niezbędne. Zapominał imion uczestników rekolekcji, do czego przyznawał się zaraz na początku, aby nie robić przykrości rekolekcjonistom. Nasze imiona zapamiętał dopiero na drugich rekolekcjach, które z nim prowadziliśmy. Miał specyficzne poczucie humoru, jak na doktora fizyki przystało :). Bardzo zależało mu na formacji dzieci. Sam w swojej parafii w Przecznie stworzył klub piłkarski Salos. Wyjeżdżał z dziećmi na wędrówki w góry, brał ich też na narty, których był wiernym fanem. Pokazywał nam jak ważna jest formacja Dzieci Bożych. Dopytywał się czy już taką stworzyliśmy w naszych parafiach. Mówił nam: jeżeli nie będzie Dzieci Bożych, to nie będzie Oazy Młodzieżowej. Uczył też nas jak pozyskiwać pieniądze na formacje. Jego "trójki" zawsze korzystały z autokaru, na który sam zdobywał fundusze. Współprowadziliśmy z nim jako moderatorzy trzy "trójki". To był niezapomniany czas dla nas. Uczył nas miłości do Kościoła i szacunku do innych. Punktualność to była jedna z jego cech rozpoznawczych, której oczekiwał też od nas. Kilka razy udało mu się zorganizować rekolekcje III stopnia Domowego Kościoła razem z oazą młodzieżową, co było dla nas niezwykłym doświadczeniem. Żył charyzmatem Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. To było wpisane w jego życie. Nie wyobrażał sobie aby uczestnicy trójek nie byli członkami KWC. To było oczywiście nie do zrealizowania w pełni, więc z bólem przyjmował ten fakt, ale diakonia rekolekcyjna koniecznie musiała być, bo jak mówił: "Jak możesz formować innych nie przyjmując w pełni charyzmatu Ruchu Światło-Życie?". Zrealizował też inne marzenie o zabawach sylwestrowych w tymże zamku. Trzy razy pomagaliśmy mu zorganizować takiego sylwestra bezalkoholowego. Chciał, aby uczestnicy trójek mogli spotykać się na tych zabawach. Ale i tu nie mogło być "katolipy", więc zawsze przygrywał dobry zespół muzyczny. Mieliśmy niezwykłą łaskę odwiedzić księdza Wacka kilka dni przed śmiercią. Był bardzo pogodny i pogodzony z planem Bożym wobec niego. Żartował nawet, gdy pytaliśmy czy pamięta nasze imiona. Na koniec miał jeszcze siłę nas pobłogosławić. Odszedł do Pana nasz przyjaciel i przewodnik.
Gabriela i Tomasz Sowowie
Chcę przywołać trzy krótkie historie... 1. Kiedyś byliśmy z Justynką (jeszcze przed ślubem) na III st. z ks. Wacławem. W czasie jednego spotkania animatorskiego, padły jakieś ostrzejsze słowa od strony księdza i Justynka niestety wyszła i popłakała się. Gdy ksiądz się o tym dowiedział to wyjaśnił i przeprosił - i to można powiedzieć jeszcze nic szczególnego, ale od tego czasu co roku (już ponad 25 lat) dzwonił do Justynki na imieniny. Nawet w rodzinie nikt tak wiernie nie pamięta o imieninach... 2. Kiedyś ze scholką z Leźna mieliśmy wyjazd kilkudniowy i jeden z noclegów był u ks. Wacka (pod namiotami) tuż przy kościele. Ognisko, śpiewy do późna, opowieści w kościele (a to przecież perełka). Rano śniadanie i zwijanie obozu. Okazało się, że tego dnia ksiądz ma odpust w parafii. Ani przez chwilę nie dał odczuć, że czas abyśmy się zbierali bo za chwilę ma poważną imprezę w parafii. Tak sobie myślę, czy dzień przez komunią lub bierzmowaniem w domu bym przyjął na noc kilkadziesiąt osób (nas wtedy było ok. 50). 3. Od kilku lat księdzu bardzo zależało na założeniu Oazy Dzieci Bożych w diecezji i parafii - i można powiedzieć, że nie szło to w ogóle. Przeżywał to, ale nic nie osłabł w staraniach. Kilka lat i żadnych owoców.... może musiał obumrzeć. Chwała Panu w jego życiu.
Paweł Kuczyński
Kochani. Znacie go - wielu z Was tak dobrze - osobiście, wielu z opowiadań (np. z historii jak to Gaździna w Krościenku nie wzięła za nocleg Księdza Wacka pieniędzy „bo on wygląda jak Blachnicki”) czy wreszcie z ostatnich próśb o modlitwę na Familii. Dziś odszedł do Tego, Któremu służył. W Krucjacie Wyzwolenia Człowieka dziś smutek połączony z radością - bo zabrakło tu na ziemi wraz ze śmiercią ks. Wacka „Krucjatowej Jedynki Polski Północnej” (Południowa ma ks. Ignasiaka!) - ale z drugiej strony mamy teraz kolejne mocne „plecy” w Niebie - Krucjata, Oaza i KACK. Księże Wacku wstawiaj się teraz tam u Góry za budową Centrum KACK (na które tak czekałeś) - równie hmmm… niestrudzenie jak tu na ziemi ogarniałeś różne sprawy dla Krucjaty 😇.
Gosia i Jarek Szydłak
Zapamiętam ks. Wacława Dokurno jako kapłana, który bardzo umiłował Kościół. Poznałam go jako moderatora Oazy III stopnia w Toruniu latem 1996 r. Były to dla mnie wyjątkowe rekolekcje, które przeżywaliśmy w zintegrowanej wspólnocie: młodzież razem z małżeństwami z Domowego Kościoła z różnych rejonów Polski. Nocowaliśmy wtedy u rodzin, a formacja rekolekcyjna odbywała się w Seminarium Duchownym w Toruniu. Wieczorami podróżowaliśmy do Rzymu i ks. Wacek opowiadał i wyświetlał slajdy własnoręcznie zrobionych zdjęć. Codziennie doświadczaliśmy piękna Kościoła w znakach według podręcznika z programem rekolekcji, którego autorem był ks. Wacław. Odkrywaliśmy Liturgię Godzin, a szczególnie towarzyszyła nam Godzina Czytań podczas jazdy autokarem do ważnych dla historii chrześcijaństwa miejsc Ziemi Chełmińskiej, jak Kruszwica, Gniezno, Chełmno. W programie było: poznawanie zabytków sakralnych z komentarzami siostry ks. Wacława - Magdy (historyka sztuki), modlitwa różańcowa, droga krzyżowa na Forcie w Toruniu, życiorysy świętych, spotkania z osobami konsekrowanymi, żyjącymi w zakonach, wypowiedzi papieża Jana Pawła II, które słuchaliśmy podczas posiłków, wieczory pogodne i Apele Jasnogórske. Zaś kompletę odmawiałyśmy w 5-osobowej grupie dziewcząt wraz z rodziną, u której nocowałyśmy. Tempo tych rekolekcji było niesamowite. Z perspektywy czasu nie wiem, jak udało się przeżyć i poznać tyle treści w zaledwie 14 dniach rekolekcji. Hasło Ecclesia Mater - Mater Ecclesiae towarzyszy mi do dziś i zadanie, aby stawać się żywym Kościołem. Wspomnę jeszcze o tym, że w 2016 roku odbył się Dzień Wspólnoty Oaz III stopnia z lat 1994-1997, które były w Toruniu. Wyjątkowe były przygotowania do tego spotkania po ok. 20 latach. Parę miesięcy trwało odnajdywanie kontaktów do uczestników, modlitwa za tych żyjących i tych zmarłych. Do większości z nich ksiądz Wacek miał adresy i telefony. Podjęłam się działań organizacyjnych jak wysyłanie zaproszeń, rozmowy osobiste i telefoniczne. Wspierali mnie w tym ks. Wacław oraz Terenia i Rajmund Żelewscy. Uczestniczyłam w tym wyjątkowym Dniu Wspólnoty, który przeżyliśmy rekolekcyjnie w grupie kilkunastu osób: mszą świętą połączoną z liturgią godzin i zawierzeniem Maryi oraz śpiewem Magnificat. Był też czas na wspólne rozmowy, śpiewy i nawet oglądaliśmy mecz piłkarski polskiej kadry. Dla chętnych możliwy był nocleg na plebani w Przecznie i udział następnego dnia w koncercie organowym. Jestem wdzięczna Bogu, że na mojej drodze życia postawił takiego kapłana - ks. Wacława Dokurno. "Wielbi dusza moja Pana ..."
Anna Baranowska
Diakonia Modlitwy